Marcin Horała Marcin Horała
170
BLOG

LMP cz.4 czyli geniusz wieje kędy chce

Marcin Horała Marcin Horała Kultura Obserwuj notkę 1

 Jacek Kaczmarski - "Opowieść pewnego emigranta"

 

Z całego bogactwa twórczości Jacka Kaczmarskiego musiałem jakoś dokonać wyboru a łatwo nie było. Wybrałem dwie piosenki, z czego dziś padło na prezentację "Opowieści pewnego emigranta". Dlaczego akurat na tą? Ano z dwóch powodów. Po pierwsze stanowi ona piękną ilustrację tezy, że geniusz twórcy jest czymś przerastającym jego samego. Widać to zupełnie banalnie po zakrętach artystów życiowych popaprańców, do których prywatnie i Jacek K. należał. Jakby to co w duszy twórcy gra było czymś tak potężnym, że uwalniając się na zewnątrz przy okazji człowieka jako człowieka stopniowo demoluje i pozostawia w strzępach. Życiorysy statecznych ojców rodzin są w tej grupie wyjątkowo rzadkie. 
 
Ale na tym konkretnym przykładzie chodzi mi o inny aspekt tego zjawiska - ta piosenka jest po prostu znacznie mądrzejsza od twórcy. Sam chyba Kaczmarski nie do końca kumał co napisał, bo napisał bombę podłożoną pod salon III RP, do którego sam przecież przystał. Salon fundowany przez ludzi, którzy za początek walki z komunizmem w Polsce uznają marzec'68, obnoszą swoje heglowskie ukąszenia i nie najmądrzejszy ale przecież piękny młodzieńczy idealizm. Taki, który kazał rozkułaczać chłopów i pisać w dzienniku, że stalinizm może i nie do końca OK, ale przecież lepszy niż ten polski, endecki, ciemnogród. Oczywiście piosenka napisana podchwytliwie, tak że nieuważny odbiorca może łzę uronić nad biednym narratorem co się tak przykro uwikłał w historię. Ale jak sobie uświadomić, że to uwikłanie polegało na oficerowaniu umundurowanej bandzie gwałdzicieli i bandytów dla niepoznaki zwanej Armią Czerwoną, tudzież wyrywaniu ludziom paznokci w ubeckich kazamatach - to łzy wysychają i ręka szuka kabury.
 
A drugi powód to osobiste wspomnienie domowo przyrządzonej przeze mnie mieszanki Kaczmarskiego, której słuchaliśmy na samochodowym radiu jadąc z Krzyśkiem Paprockim, Marcjuszem Kwidzińskim i Łukaszem Kołakiem na prawybory europarlamentarne we Wrześni w 2004 roku. Ten zacny wyjazd był zamknięciem pewnego etapu w moim życiu - za pół roku miałem już inny stan cywilny i inną legitymację partyjną w kieszeni. Pamiętam więc go doskonale i pamiętam słuszną puentę Krzyśka gdy "Opowieść pewnego emigranta" poleciała raz pierwszy podczas tego wyjazdu - "Brakuje ostatniej zwrotki, że bohater po 1989 powrócił do Polski, pisuje eseje do "Gazety Wyborczej" i regularnie podpisuje listy autorytetów moralnych"
 
 
 
 
 
 
 

Z wykształcenia prawnik i politolog. Z zawodu specjalista organizacji zarządzania procesowego i zarządzania projektami. Z zamiłowania samorządowiec i publicysta. Radny miasta Gdyni, ekspert Fundacji Republikańskiej, przewodniczący Zarządu Powiatowego PiS w Gdyni. Zamierzam kandydować na urząd prezydenta miasta Gdyni.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura