Marcin Horała Marcin Horała
2540
BLOG

Teoria cykli koniunkturalnych UPR (teraz KNP)

Marcin Horała Marcin Horała Polityka Obserwuj notkę 2


 

W 2007 roku obserwując wybuch entuzjazmu kolegów z UPR na tle zawiązania aliansu wyborczego z Ligą Polskich Rodzin i Prawicą Rzeczpospolitej opracowałem trójczłonową teorię cykli koniunkturalnych w UPR. Czas zweryfikował i pokazał że jest ona jak najbardziej trafna, więc ją pozwolę sobie tu przytoczyć ponownie (z uwagami aktualizacyjnymi na końcu):


1. Cykl ogólno-nastrojowy. UPR przegrywa wybory, odchodzą z niego członkowie, rozwiązują się struktury, ludzie się zniechęcają. Rządzący jak to w Polsce zazwyczaj rządzą źle, Korwin to celnie i dowcipnie punktuje, jeździ po Polsce po spotkaniach na które przychodzą ludzie i stwierdzają że mówi jednak całkiem mądrze mimo że dotąd mieli go za zupełnego pajaca. Ludzie przychodzą do UPR zakładają nowe struktury, działają, zaczynają wierzyć w sukces. Zbliżają się wybory, Korwin w Najwyższym Czasie zaczyna podbijać bębenek. Zaczyna go - w ramach relacji z kampanii - coraz częściej pokazywać telewizja. Na spotkania z Korwinem przychodzą tłumy. W partii pełen entuzjazm, wszyscy harują jak woły w kampanii, sondaże wprawdzie słabe, ale są sfałszowane a Korwin zapewnia że widział prawdziwe w których UPR stoi dobrze że ho ho, po czym... UPR przegrywa wybory, ludzie się zniechęcają, odchodzą i cykl zaczyna się od nowa.

2. Cykl pokoleniowy. Do UPR zapisują się zazwyczaj ludzie młodzi, często mniej więcej w podobnym wieku. Zaczynają się ze sobą spotykać na zjazdach, tworzy się taka pokoleniowa międzyregionalna struktura mniej lub bardziej sformalizowana. Zaczynają dochodzić do stanowisk partyjnych (zazwyczaj tych od pracowania - bo w UPR władze dzielą sie na te od pracowania np. prezesi oddziałów i okręgów i na tych od decydowania np. Rada Sygnatariuszy). Łudzą się że Korwin się zmieni, że można go kontrolować, odstawić na boczny tor, "otorbić" itp. Po czym gdy próbują wykonać jakiś polityczny ruch dla dobra partii a który Korwinowi się nie podoba dostają od razu kopa w de, Korwin jednym ruchem otrząsa wszystkie otorbienia i wykorzystując kruczki statutu tudzież bezprawnie kilkoma zagraniami w stylu dziel i rządź posyła w diabły całe towarzystwo "młodych zdolnych". Jak to kiedyś powiedział przy mnie JKM "zawsze będą nowi" i faktycznie po jakimś czasie się pojawiają i zaczyna się nowy cykl pokoleniowy.

3. Cykl osobisty. Jest sobie człowiek interesujący się polityką. Zostaje przekonany do programu UPR, zapisuje się, zaczyna działać. Początkowo jako szeregowy rozlepiacz plakatów, machacz flagą, ale ponieważ w UPR zawsze pracy jest więcej niż chętnych w ten sposób łatwo się wybić. Szybko awansuje aż do momentu kiedy osiąga poziom na którym widzi co się na prawdę dzieje w partii od środka - zostaje członkiem Rady Głównej, prezesem okręgu czy coś w tym stylu. Wówczas przez krótszy lub dłuższy okres szamocze się próbując coś zmienić na lepsze po czym zniechęca się i odchodzi. Oczywiście w międzyczasie już w partyjnej hierarchii awansują następcy.

 

Tyle napisałem w 2007 roku, co się od tej pory zmieniło? Ano tyle że kolejnemu pokoleniu "młodych zdolnych" udało się Korwina "otorbić" na tyle mocno, że w kluczowym momencie nie był w stanie wykonać kolejnego puczu i wrócić do władzy w UPR (choć był blisko). I cóż wtedy zrobił JKM? Ano jednego dnia przekreślił swoje kilkanaście lat "patriotyzmu UPR" (będącego często w przeszłości rozstrzygającym argumentem przeciw koalicjom, bo przecież szyld UPR to dobro tak cenne że nie wolno go rozmieniać na drobne dla jakichś tam mandatów poselskich). Nagle, gdy Korwin sam stracił kontrolę nad "świętym sztandarem", szybko kopnął go w kąt, zrobił rozłam i założył swoją formację. Ponieważ to osobowości Korwina jest głównym magnesem przyciągającym ludzi, to KNP stało się nowym, funkcjonalnym UPRem funkcjonującym zgodnie z powyższą teorią cyklów. Samo kanoniczne UPR zaczęło sobie spokojnie usychać pozbawione dopływu tych nowych co "zawsze będą". Już wcześniej każdy kolejny cykl kulminował na niższym poziomie (w latach 90-tych, szczególnie w pierwszej ich połowie, Korwin zwykł zapowiadać przejęcie władzy - teraz szczytem marzeń wydaje się prześlizgnięcie nad progiem 5%). Takie stopniowe osłabianie skończyło się katastrofą - nie zarejestrowaniem list.

I tu paradoksalnie - może kryć się potencjalna szansa dla KNP. To co jest symptomem śmierci ugrupowania jako realnie istniejącej siły politycznej - praktyczna niezdolność do wzięcia udziału w wyborach - może stać się źródłem siły, czy raczej malutkiej siłeczki. Zabrakło momentu sprawdzenia, gdy podbijany przez Korwina bębenek emocjonalny zderza się z brutalnym wyrokiem wyborców (w widełkach 1,5 - 3%). To był zawsze moment kryzysu. W numerach "Najwyższego Czasu!" krótko po wyborach pojawiały się artykuły JKM wprost obrażające inteligencję czytelników (rysujące plan na przyszłe objęcie władzy dzięki nieuchronnemu konfliktowi masonerii rytu szkockiego z masonerią rytu francuskiego, tudzież dzięki cyklowi plam na słońcu), struktury się sypały i panował marazm (zgodnie z prawem cyklu ogólno-nastrojowego). Tym razem odium klęski spadło na Państwową Komisję Wyborczą więc być może ci co by się zniechęcili mizernym wynikiem pozostali w partii. Jeżeli dojdą do nich nowo przekonani to pewnie KNP cofnie się w rozkładzie o kilka lat tzn. do czasu gdy UPR był zdolny do samodzielnej rejestracji list. I zdobycia - w porywach - 2,5% głosów.

 

Z wykształcenia prawnik i politolog. Z zawodu specjalista organizacji zarządzania procesowego i zarządzania projektami. Z zamiłowania samorządowiec i publicysta. Radny miasta Gdyni, ekspert Fundacji Republikańskiej, przewodniczący Zarządu Powiatowego PiS w Gdyni. Zamierzam kandydować na urząd prezydenta miasta Gdyni.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka