Marcin Horała Marcin Horała
128
BLOG

Berling i inni

Marcin Horała Marcin Horała Polityka Obserwuj notkę 6

Sprawa jest mocno wstydliwa. Po dziś dzień patronem jednej z gdyńskich ulic jest generał Zygmunt Berling. To zbieg okoliczności wywołany z jednej strony jakimś przeoczeniem tej ulicy podczas fali zmian nazewnictwa w początkach lat 90-tych, z drugiej faktem że na ulicy tej mieszka sporo osób, wreszcie kilku epizodom z życiorysu Berlinga które podobno mają powodować że jest postacią „niejednoznaczną”.

Co do owej niejednoznaczności to można tylko odrzec: terefere kuku, Berling był niewątpliwie zdrajcą Polski (na co nawiasem mówiąc jest nawet wyrok polskiego sądu wojskowego) i lojalnym wykonawcą interesów Związku Radzieckiego i międzynarodowego komunizmu. Wszystko z tego co zrobił co mogłoby być na korzyść Polski, wynikał z prostej okoliczności że akurat przypadkiem na niewielkim wycinku rzeczywistości interes Polski był taki sam jak ZSRR (np. tworzona w interesie ZSRR dywizja kościuszkowska przy okazji przyczyniła się do wyciągnięcia z Syberii tysięcy Polaków, którzy nie „załapali się” do armii Andersa).

Niestety problem jest głębszy. Rzekoma niejednoznaczność postaci jest tylko pretekstem. Tak naprawdę to mieszkańcom nie chce się zmieniać dokumentów – a w związku z tym politykom nie chce się narażać mieszkańcom. Niedawno czyściliśmy w Gdyni inne złogi po komunizmie – ulice Matywieckiego, Lanoty i innych bohaterów Gwardii Ludowej. Na szczęście ulice znacznie mniejsze w kategoriach liczby zameldowanych, więc woli politycznej nie zabrakło. Ale i tak zmiana odbywała się przy protestach rady dzielnicy i mieszkańców relacjonowanych z aprobującym tonie przez media. Tak jest we wszystkich miastach w Polsce gdzie próbuje się usuwać komunistycznych patronów i w związku z tym niestety bardzo wielu takich patronów pozostało do dziś. Na przykład w przedostatnie wakacje w Ustce spacerowałem sobie z narastającą grozą po ulicach Pawła Findera, Hanki Sawickiej i tak dalej, można było tak łazić z godzinę i nie zejść z ulicy której patronował jakiś komuch.

Powiem szczerze i niepolitycznie – postawa człowieka, który chce mieszkać przy ulicy imienia zdrajcy czy wręcz mordercy bo mu się nie chce przejść do urzędu miasta wymienić dowodu osobistego (często za darmo – w Gdyni na przykład uchwała rady miasta zwalnia z opłat przy wymianie dokumentu spowodowanej zmianą nazwy ulicy) budzi moje obrzydzenie. To wręcz jest jakiś obłęd – zdarzają się nawet jakieś komitety protestacyjne, zbieranie podpisów pod petycjami i tak dalej, a więc podejmowanie wysiłków większych niż operacja wymiany dokumentu. Dość powszechne jest podejście, że to, że mam nie mieszkać jak dotąd przy ulicy Marcelego Nowotki czy innego Janka Krasickiego a dajmy na to Romana Dmowskiego czy Władysława Andersa to jest jakaś fanaberia politykierów uprzykrzających życie szarego człowieka. A co to kogo obchodzi, i tak przecież nikt nie wie kto to był Nowotko i kto to był Anders i czym się różnili.

Ja w każdym razie Berlingowi nie popuszczę. W tej kadencji metodami kuluarowymi bo nie mamy wystarczającej liczby radnych żeby złożyć projekt uchwały. Jak się nie uda – zazwyczaj mało jest chętnych do „drażnienia” w ten sposób mieszkańców przed wyborami – a Bóg da w następnej kadencji klub, to napiszę i złożę po prostu projekt uchwały o zmianie tej nazwy. Szczerze mówiąc to mam już ten projekt napisany.

Z wykształcenia prawnik i politolog. Z zawodu specjalista organizacji zarządzania procesowego i zarządzania projektami. Z zamiłowania samorządowiec i publicysta. Radny miasta Gdyni, ekspert Fundacji Republikańskiej, przewodniczący Zarządu Powiatowego PiS w Gdyni. Zamierzam kandydować na urząd prezydenta miasta Gdyni.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka